Głupota nie boli

(18) Księga Koheleta 10:1-10

19 czerwiec 2020

Kazn. 10:1 Zdechłe muchy zasmradzają i psują olejek aptekarza. Tak samo odrobina głupstwa psuje człowieka poważanego z powodu jego mądrości i sławy.

PL. Kohelet używa dosadnego porównania dla uświadomienia skutków działania głupoty, nawet w niewielkiej ilości. Podobny wydźwięk mają słowa Pawła apostoła: „odrobina kwasu cały zaczyn zakwasza”. Ale ten sam apostoł na innym miejscu zawoła: „O, gdybyście mogli trochę znieść moje głupstwo!” Zastanawiam się więc, Danielu, czy faktycznie odrobina głupstwa trwale psuje człowieka mądrego i poważanego. Czy może tylko w oczach innych przestaje być już taki „krystaliczny”? Każdemu przecież zdarzyć się może odrobina głupstwa, a jak nie, to znajdą się tacy, co mu to głupstwo przypiszą – „przykleją komuś łatkę”. Kohelet wprawdzie pisze, że głupstwo psuje człowieka, ale ja mam wrażenie, że ma na myśli pogorszenie wizerunku, spadek popularności, zaufania i poważania. Ciekawe, co Ty o tym sądzisz.

DK. W tekście hebrajskim druga część wersetu jest odwołaniem do pierwszej. Dosłownie brzmi ona tak: „Przeważa nad mądrość i nad sławę odrobina głupoty”. Mucha wpadająca do naczynia, w którym powstaje olejek zapachowy, powoduje fermentację („psuje” jest tłumaczeniem słowa hebrajskiego oznaczającego w tym wypadku fermentację, Strong 5042, dosł. „płynąć, wytrysnąć, kipieć”). Olejki sporządzano przez zalewanie wonnych części roślin oliwą z wodą, podgrzewanie ich i odstawianie do czasu, aż na wierzchu naczynia zbierze się lżejszy olejek eteryczny, czyli substancja zapachowa rozpuszczona w tłuszczu. Jeśli naczynie nie było przykryte i wpadła do niego mucha, to bakterie wywoływały fermentację i całość nadawała się tylko do wylania, bo płyn cuchnął zamiast pachnieć. A przecież wonności były bardzo cenne. Odwołując się do tego obrazu, Kohelet zwraca uwagę, że w podobny sposób na mądrość i zacność działa niewielka pomyłka, odrobina głupoty. Jeśli w porę nie zostanie usunięta, to przeważy nad szlachetnymi cechami i zepsuje ich piękny zapach, którym mogliby się cieszyć wszyscy ludzie. Tak jak napisałeś, Pawle, jest to nauka podobna do tego, co o odrobinie kwasu napisze wiele wieków później inny mędrzec, apostoł Paweł. Odrobina kwasu zakwasza całe naczynie. Oczywiście nie chodzi tu o mało znaczące głupstwo, które przydarza się każdemu człowiekowi, ale niepozorny błąd w myśleniu. W logicznym wywodzie wystarczy czasami jedno błędne założenie, by dojść do całkowicie fałszywych wniosków. Mam wrażenie, że Koheletowi chodziło o to, by w myśleniu i postępowaniu zwracać uwagę na każdy krok. Używając innego porównania: jeśli na jednym rozwidleniu wybierzemy niewłaściwy kierunek, to potem już cała droga będzie błędna.

Kazn. 10:2 Serce mądrego jest po jego prawicy, ale serce głupca po jego lewicy. (3) Nawet gdy głupiec idzie drogą, brakuje mu rozumu, i mówi wszystkim, że jest głupcem. [hebr. łączy wersety 2 i 3: a także na drodze, gdy głupiec nią idzie...”]

PL. Anatomicznie nasze pompy ssąco-tłoczące mamy wszyscy umieszczone po lewej stronie. Mędrzec pisze więc o uczuciach, które – jak przełożył Izaak Cylkow – „zmierzają” ku prawicy w przypadku mądrego, a ku lewicy w przypadku głupiego. Do dzisiaj nielegalne działanie potocznie nazywane jest robieniem czegoś „na lewo”, natomiast człowiek prawy to osoba działająca zgodnie z zasadami. Charakterystyczne jest też, że wielu ludzi, których „serce zmierza ku ich lewej stronie”, lubi publicznie przechwalać się swoimi przekrętami, a mędrzec dodaje, że dzieje się to często w podróży (na drodze), kiedy ludzie mają zazwyczaj dużo czasu na rozmowy.

DK. Rzeczywiście, Pawle, wiele języków zawiera zwroty kojarzące prawą stronę ze słusznością i sprawiedliwością, zaś lewą z działaniami nielegalnymi lub nieprawidłowymi. Ja czasami próbuję myć zęby lewą ręką, żeby stymulować mózg. Może dla mózgu jest to korzystne, ale zęby na pewno pozostałyby niedokładnie umyte, gdybym potem nie dokończył ich czyszczenia prawą ręką. Tekst hebrajski sprzyja też takiemu tłumaczeniu, jakie przytoczyłeś za Cylkowem, czyli „serce mądrego [jest] ku prawej [stronie]”. Mądry człowiek opowiada się za sprawiedliwością i prawidłowym zachowaniem. Natomiast głupiego można poznać po jego postępowaniu. Być może ta droga, którą idzie, ma bardziej abstrakcyjne znaczenie. Choć masz rację, że głupim ludziom brakuje rozumu i pod tym względem, by nie chwalić się własną głupotą. Człowiek, który ma w jakiejś dziedzinie braki wiedzy, ale zdaje sobie z tego sprawę, nie jest bynajmniej głupcem. Jeśli przyznaje się do niewiedzy i pyta, to nikt go za to nie gani ani nie wyśmiewa. Wręcz przeciwnie, wzbudza to na ogół szacunek. Jednak gdy ludzie szczycą się swoją prostotą (lub prostactwem) albo publicznie chwalą się poglądami, które wynikają z niedouczenia, to wzbudzają w najlepszym wypadku zażenowanie. Najczęściej zresztą nie muszą nawet nic mówić, zdradzi ich postawa, zachowanie, postępowanie. Na każdym kroku ich drogi widoczny będzie niedostatek rozumu. Innymi słowy: trzeba się pilnie uczyć i dążyć do prawości, by na naszych drogach nie ujawniał się niedostatek „lewego” serca.

10:4 Jeśli duch władcy powstaje przeciwko tobie, nie opuszczaj swego miejsca, gdyż pokora zapobiega [spokój jest lekarstwem przeciwko]wielkim wykroczeniom.

PL. Zastanawia mnie rada, by nie opuszczać swojego miejsca w momencie, gdy król się gniewa. Naturalnym odruchem w sytuacji zagrożenia jest obrona lub ucieczka. Najwyraźniej jednak mędrzec ma na to inny pomysł. Król bowiem ucieczkę może odczytać jako przyznanie się do winy. Próba perswazji czy zastosowanie metody obrony przez atak wobec kogoś, kto ma nad nami „ustawową” przewagę, skazane są na porażkę. Kohelet radzi bardzo praktycznie: „siedź na miejscu, daj się królowi wykrzyczeć, nie reaguj, dopóki nie minie gniew”.

Wzorem idealnej reakcji na niesprawiedliwy atak jest dla mnie zachowanie Jezusa. Gdy publicznie, bez powodu został uderzony w twarz, wówczas „nie opuszczając swego miejsca” (broniąc swojego stanowiska) odparł z godnością: „Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego mnie bijesz?”.

DK. Przychodzi mi na myśl sytuacja, gdy duch panującego Saula powstał przeciwko Dawidowi. Gdyby ten nie uchylił się przed włócznią, a potem nie uciekł, byłby zginął. Jeśli jednak przyjrzeć się tej sytuacji dokładniej, to widać, że Dawid zmienił tylko miejsce pobytu, ale nie zmienił swojej pozycji – pozostał wierny namaszczeniu. Nie dążył do zgładzenia Saula, nie walczył z nim, ale nie porzucił swoich aspiracji do tronu Izraela po śmierci Saula. Jakże jesteśmy za to Bogu wdzięczni. Jest wielką sztuką życia taka obrona, by z jednej strony nie ulec naciskom złych władców, którzy żądają od nas zmiany pozycji, a z drugiej też jak najmniej ucierpieć, bo przecież nikt nie chciałby wystawiać się na niebezpieczeństwo. Zdaje się, że podstawą takiego kunsztu życia jest spokój, lub – jak interpretują niektórzy – pokora. Pomaga ona czasami ochłonąć gniewliwym władcom i uniknąć grzesznych skutków ich zapędów, a z drugiej strony chroni być może życie i zdrowie zagrożonego. Ale to wszystko łatwo się mówi. Zachowanie spokoju w sytuacji zagrożenia życia nie jest prostą rzeczą, zwłaszcza dla ludzi o słabych nerwach.

10:5 Jest zło, które widziałem pod słońcem, to błąd, który pochodzi od władcy:

PL. Podobno każda władza wypacza. Może wyjątkiem jest władza nad samym sobą, która nie wypacza, lecz kształtuje. Pomimo to każdemu zdarzy się błądzić, jednak błędy „władców”, ludzi wpływowych, mają większy zasięg i prowadzą do gorszych, bo społecznych wypaczeń.

DK. Zgadzam się, Pawle. Władza jest dźwignią, która potęguje zarówno prawidłowe zachowania przełożonego, jak i, niestety, jego błędy. Gdy popełniam błąd, nie będąc za nikogo odpowiedzialnym, cierpię sam lub ktoś jeszcze z mojego najbliższego otoczenia. Gdy błąd popełnia dowódca armii, to giną czasami tysiące ludzi. Dlatego do stanowisk władzy powinni być dopuszczani ludzie o najwyższych kwalifikacjach w swoich dziedzinach. Niestety, nie zawsze tak bywa. Oprócz tego, władcy bywają wzorami dla poddanych. Ich błędy są powielane, a dziwactwa stają się modą. Boże, chroń nas przed niekompetentnymi władcami i przełożonymi!

10:6 Głupota jest wywyższona do wielkiej godności, a bogaci [w mądrość – dodane przez tłumacza] siedzą nisko.

PL. To tylko jeden z przykładów wypaczeń kreowanych przez władców. Nobilitacja ludzi miernych, a ślepo posłusznych, przy jednoczesnym poniżaniu jednostek wartościowych duchowo czy posiadających wpływy dzięki majętnościom, to zabieg często stosowany  przez monarchów. Skutki tych metod bywały zazwyczaj opłakane. Wystarczy wspomnieć biblijną historię króla Aswerusa i wywyższenia przez niego podłego Hamana.

DK. Może to, niestety, być też rozumiane jako ogólna zasada. Wystarczy przejrzeć półki z popularnymi książkami, grami komputerowymi, nagraniami muzycznymi, przeglądnąć programy telewizyjne, posłuchać rozmów w kawiarniach i barach – największą popularność zyskują rzeczy, łagodnie mówiąc, niezbyt mądre, szlachetne czy piękne. Większość ludzi ma plebejskie gusty i upodobania. Dopóki porządek świata regulowany będzie zasadą popularności (czyt. popytu), dotąd głupota będzie sadzana na najwyższych miejscach. Prawdziwe bogactwo ducha, mądrości, moralności, piękna i dobra musi z mozołem przebijać się do serc i umysłów przeciętnych ludzi. Choć bywają wyjątki, gdy ludzie wpływowi i bogaci sponsorują szlachetne projekty. Trzeba to zawsze bardzo doceniać.

10:7 Widziałem sługi na koniach, a książąt idących pieszo jak słudzy.

PL. Władcy potrafią być bezlitośni dla swoich przeciwników politycznych. Nie wystarczy, że pozbawią ich stanowiska. Trzeba jeszcze upokorzyć, wywyższając ludzi, którzy byli im poddani.

Być może mędrzec widział też obraz po bitwie, kiedy pokonani książęta idą pieszo w poniżeniu, a ich koni dosiadają słudzy, zwykli żołnierze zwycięskich wojsk.

Jest to również refleksja nad zmiennością losu.

DK. A może jeszcze jest to kontynuacja przysłowia o wywyższeniu głupoty i poniżeniu bogactwa. Człowiek, który ze względu na swój stan i umiejętności powinien być najniższym poddanym, zasiada na koniu i dowodzi, a ludzie zasługujący na szacunek i przywódczą rolę idą piechotą jako nic nie znaczący poddani. Może to też być, łącznie z poprzednim wersetem, nauka podobna do tej, którą często powtarzał Jezus: kto się wywyższa, będzie poniżony, i odwrotnie.

10:8 Kto kopie dół, sam w niego wpadnie, kto rozwala płot, tego ukąsi wąż.

PL. Kto pod kim dołki kopie, ten sam w nie wpada – to przysłowie przetrwało tysiące lat i niezmiennie jest ostrzeżeniem przed knuciem, mataczeniem i manipulowaniem w celu zrobienia komuś krzywdy. I tu znów kłania się księga Estery i przykład Hamana, który zawisł na własnej szubienicy, którą przygotował dla swego wroga, Mardocheusza.

Nie bardzo rozumiem zależności pomiędzy rozwalaniem płotu a ukąszeniem węża. Może Ty, Danielu, masz na to jakiś pomysł?

DK. Nie wiem, czy słusznie, ale z rozwalaniem płotu (muru) kojarzy mi się lekkomyślne usuwanie ograniczeń, które chwilowo wydają nam się niepotrzebne i kłopotliwe, a może nawet sprzyjające ograniczaniu naszej wolności. Role w życiu czasami się odwracają. Gdy zdarzy się sytuacja, na którą przygotowane było dane ograniczenie, ponosimy konsekwencje jego usunięcia. Przykłady można by mnożyć w polityce. Rządząca partia likwiduje demokratyczne czy antykorupcyjne zabezpieczenia, utrudniające jej podejmowanie szybkich decyzji. Gdy traci władzę, brak tych ograniczeń wykorzystają oponenci, być może w celu kąsania poprzedników, a także wyzyskiwania wszystkich poddanych. Płot ogranicza nas cały czas, a wąż pojawia się tylko czasami. Płoty i zagrody, np. dla terroryzmu czy szerzenia się epidemii, ograniczają nas w sposób ciągły. Gdybyśmy je jednak lekkomyślnie rozebrali, być może prędko by się okazało, że czający się podstępny „wąż” tylko czekał na taką okazję.

10:9 Kto przenosi kamienie, porani się nimi, kto rąbie drwa, naraża się na niebezpieczeństwo.

PL. Refleksje mędrca w wersach 2‑8 opisują relacje pomiędzy ludźmi równorzędnymi oraz te wynikające z podległości: władca – poddani, książęta – słudzy. Wersety 9 i 10 przekazują natomiast pewne ogólne i uniwersalne prawdy. Np. taką, że każda praca wiąże się z jakimś ryzykiem. Innymi słowy, „tylko ten się nie myli, kto nic nie robi”. Czy w związku z tym lepiej nic nie robić? Chyba nie taka lekcja wynika z nauczania mędrca.

Ciekawi mnie więc, jaki skutek ma przynieść uświadomienie sobie tej kolejnej życiowej oczywistości. Być może ma zachęcić do oceny ryzyka przed podjęciem działania i wymusić zastosowanie dodatkowych zabezpieczeń. Stąd stosowane dziś powszechnie przy pracach fizycznych rękawice ochronne, kaski i specjalne okulary.

Umiejętna ocena ryzyka przy podejmowaniu prac wyzwala kreatywność w obmyśliwaniu i stosowaniu odpowiednich zabezpieczeń.

DK. Czyli „gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą”. Zawsze mamy pewne straty. Ale masz rację, Pawle, że to nie powinno nas zniechęcać do działania, tylko do brania pod uwagę ewentualnych negatywnych skutków ubocznych. Mimo to, gdy podejmujemy jakieś szlachetne inicjatywy, działalność charytatywną czy misyjną, wydaje nam się, że powinniśmy spotykać się wyłącznie z pochwałami i wsparciem. Dziwią nas czasem bolesne razy, które przy tej okazji otrzymujemy. A przecież Kohelet nas przestrzegał. Ale może w tym przysłowiu kryć się też lekcja odwrotna, negatywna. Przypominają mi się słowa proroka Zachariasza: „Uczynię Jerozolimę ciężkim kamieniem dla wszystkich narodów. Wszyscy, którzy będą go dźwigać, bardzo się zranią” (Zach. 12:3). Być może niektóre „kamienie” umieszczone są na swoim miejscu w sposób celowy, tak jak ten płot, którego nie należy rozwalać. Nie należy też „rąbać” bliźnich jak drwa. Można się przy tym pokaleczyć. Nie umiem się zdecydować, która lekcja wydaje mi się bardziej pożyteczna.

10:10 Jeśli stępi się żelazo, a nie naostrzy się jego ostrza, wtedy trzeba wytężyć siły. Ale lepiej skutkuje mądrość.

PL. Siłowe rozwiązania rzadko bywają skuteczne, a prawie zawsze są mało efektywne. Cała sztuka polega na tym, by w działaniu niepotrzebnie nie tracić energii. Ostrzenie ostrza również wymaga energii, ale przekłada się ona potem na większą efektywność użytkownika narzędzia. Mądrość w tym wypadku to znajomość rzeczy, konkretna wiedza, np. dotycząca właściwej obróbki metalu. Mówi się, że człowiek z lenistwa wymyślił sporo życiowych udogodnień, jednak to „potrzeba jest matką wynalazków”, a ja dodałbym, że również naturalna ciekawość, potrzeba zmian i chęć człowieka do upraszczania i ułatwiania sobie oraz innym życia.

DK. I cóż tu, Pawle, dodać. Stara dobra zasada, której niestety nie zawsze się trzymamy. Czasami z lenistwa, a innym razem za sprawą wrodzonego konserwatyzmu wolimy zużywać mnóstwo sił na rąbanie tępą siekierą, zamiast ją po prostu naostrzyć. Dzisiaj to może być np. naoliwienie urządzenia czy nasmarowanie łańcucha w rowerze. Nie mówiąc już o wymianie oleju w samochodzie. W tym ostatnim przypadku napracuje się silnik, może się zniszczy, może bardziej zanieczyścimy powietrze, ale zaostrzenie tej „siekiery” wymaga od nas dodatkowej aktywności, a pozornie prościej wydaje się dalej rąbać nieostrą, przejechać jeszcze 10 tys. km bez wymiany paska rozrządu. Idąc jeszcze dalej tym tropem: prościej jest eksploatować nieefektywne elektrownie węglowe niż się wysilić i zastosować inne, bardziej przyszłościowe sposoby pozyskiwania energii. Prościej jest ustawić ograniczenie prędkości i dalej jeździć dziurawą drogą, niż ją naprawić. Łatwiej jest stosować stare, nieefektywne metody organizacji czy zarządzania, czy to w pracy, czy w życiu duchowym, niż zdecydować się na ich usprawnienie. We wszystkich tego typu przypadkach trzeba powtórzyć za Koheletem: Pożyteczniej jest jednak skorzystać z porad mądrości.


Cykl: Księga Koheleta - spis odcinków




© | ePatmos.pl