Pobite dusze pod ołtarzem

(37) czyli wołanie o pomstę do nieba

27 grudzień 2013

Pobite dusze pod ołtarzem

Autor:
Daniel Kaleta

Widziałem pod ołtarzem dusze ludzi pobitych dla Słowa Bożego i dla świadectwa. – Obj. 6:9

Jedno pokolenie Żydów współczesnych Jezusowi miało ponieść odpowiedzialność za całą krew, jaka została niesprawiedliwie przelana od stworzenia świata. Jaka zasada sprawiedliwości stanowi podstawę takiej kary? Dlaczego pomsta za krew świętych, zabijanych przez minione dwa tysiące lat, czeka na ostatnie pokolenie naszej epoki chrześcijańskiej?

Ołtarz, pod którym Jan widzi dusze ludzi zabitych dla Słowa Bożego i świadectwa, to kolejny element wyposażenia świątynnego, obok tronu Bożego, świeczników oraz umywalni. Można się domyślać, że jest on ustawiony w niebie, skąd prorok obserwuje zdarzenia związane z otwieraniem pieczęci. Poniżej ołtarza widoczne są dusze. Krew zwierząt, zabijanych w celu ofiarowania ich na ołtarzu całopalenia w izraelskiej świątyni, wylewana była pod ołtarzem. Krew to inaczej dusza (3 Mojż. 17:14). Innymi słowy, pod ołtarz niebiańskiej świątyni trafia krew męczenników dla Słowa i świadectwa.

Człowiek żyjący zgodnie z wymaganiami Słowa Bożego i dający świadectwo swej wierze nie podoba się złej władzy. Jest bowiem wolny i niełatwo nim sterować. Jest też niebezpieczny, bo wolność jest zaraźliwa. Zniewolenie nie jest naturalnym stanem dla człowieka. Jego godność cierpi w niewoli i wystarczą niewielkie iskry poczucia swobody, by rozpalić drzemiący w ludzkiej naturze żywioł wolnej woli. Dlatego zła władza pozbywa się niezależnych osób, by nie buntowały zniewolonych.

Bóg gniewa się na ludzi za każdą niewinnie przelaną krew. W zasadzie każdy, kto popełnia taki czyn, powinien na mocy przymierza Noego natychmiast ponieść śmierć. Współczesna cywilizacja ma inne zdanie na ten temat i mordercy opuszczają niekiedy więzienia po kilku lub kilkunastu latach. Część z nich powraca do prawego życia, inni dopuszczają się dalszych występków. Ostatecznie jednak każdy człowiek, również morderca, po kilkudziesięciu latach umrze, dlatego Bóg nie śpieszy się z wcześniejszym wykonywaniem wyroków na tych, którzy dopuścili się czynów zasługujących na karę śmierci. Ludzie zresztą sami na sobie często wykonują sądy: Wszyscy bowiem, którzy miecza dobywają, od miecza giną (Mat. 26:52). A wyrok i tak jest dla wszystkich ten sam: Zapłatą za grzech jest śmierć (Rzym. 6:23).

Są jednak morderstwa, które oprócz tego, że są poważnym przestępstwem ściągającym karę na zabójcę, mają także pozytywne znaczenie. Jest to może szokująca prawda, której lepiej nie zdradzać mordercom i prześladowcom, ale rzeczywiście tak bywa, że niewinna śmierć niektórych ludzi ma wyższy sens ofiary, która przyniesie kiedyś korzyść samemu mordercy, a także innym jemu podobnym grzesznikom. Gdy Jezus umierał, smucili się niektórzy ludzie i całe niebo. Z drugiej jednak strony Jego ofiara otwarła drogę do wiecznego zbawienia dla wszystkich ludzi. W tym sensie krew wylana na ziemię u stóp krzyża była znakiem osobistego zwycięstwa Jezusa, świadczącym o wielkim przełomie w dziejach odkupienia świata.

Ofiarnicza śmierć naśladowców Jezusa nie ma aż tak doniosłego znaczenia, tym niemniej i oni powołani są do złożenia swych ciał na ofiarę. Jej krew, jako część ofiary wielkiego Pomazańca składającego się z Głowy, czyli Jezusa, i Ciała Jego wiernych i zwycięskich naśladowców, również wylewana bywa u podstawy niebiańskiego ołtarza, zwiastując odkupienie między innymi dla tych morderców, którzy przelewali krew Jezusa, jak i dla ich wspólników, prześladowców Kościoła Bożego.

Takie pożyteczne i uświęcające znaczenie ofiary nie oznacza bynajmniej, że ci, którzy umożliwiają świętym ofiarnicze cierpienie, zasługują na pochwałę. Wręcz przeciwnie, krew świętych woła o pomstę do nieba głośniej niż krew Abla. Morderstwa i prześladowania domagają się sprawiedliwego sądu i adekwatnej kary. A będzie nią nie tylko zwykła lub gwałtowna śmierć mordercy. Znacznie bardziej przykre będzie dla złoczyńców powstanie na sąd, gdy przyjdzie im stanąć oko w oko zarówno ze sprawiedliwym Sędzią, jak i ze swymi ofiarami. Ci najgorsi przestępcy, podnoszący dzisiaj rękę na świętych, z przerażeniem stwierdzą, że osoby, które dręczyli, poniżali i zabijali, zasiadają teraz w składzie sędziowskim. Także inni, którzy pomagali oprawcom, którzy wzmagali cierpienia sprawiedliwych szyderstwami, pogardą i nienawiścią, jak i duchowym oraz materialnym wsparciem dla prześladowców, znajdą się na ławie oskarżonych, a sądzeni będą przez własne ofiary.

Orzeczenie winy niekoniecznie będzie oznaczało wyrok śmierci. Każdy grzesznik otrzyma szansę poprawy, a karą dla niego będzie nagana i wieczny wstyd – dym męki sprawiedliwych ofiar, który będzie wstępował na wieki jako wdzięczna wonność dla Boga i hańba dla tych, którzy dopuścili się prześladowania sprawiedliwych. Złe i bezbożne czyny, słowa, a nawet myśli i uczucia zostaną wrzucone do jeziora gorejącego ogniem i siarką i będą się tam „piekły” przez całą wieczność, wydając niemiły swąd wstydu okrywającego grzeszników, nawet jeśli oni sami zostaną odkupieni i oczyszczeni.

O taki sąd i taką karę woła do nieba krew świętych, wylana u stóp ołtarza. Jednak głos Boży apeluje o cierpliwość. Sąd i kara odłożone są bowiem aż do ostatnich czasów. Ci, co już wcześniej zwyciężyli w męczeńskiej śmierci, mają odłożoną koronę życia i chwały. Niebo od razu po ich śmierci odziało białą szatą ich sprawiedliwe czyny, choć oni sami odpoczywają jeszcze, pogrążeni w śnie śmierci, aż nadejdzie czas pomsty, gdy Bóg ześle na ostatnie pokolenie grzeszników swój gniew za całą krew świętych, wylaną począwszy od Jezusowego krzyża, aż po ostatniego męczennika dla Słowa i świadectwa.

Bóg nie okazuje swego gniewu każdemu pokoleniu, bo musiałby palić ziemię ogniem zapalczywości średnio co czterdzieści lat od początku świata. Tylko jedna generacja grzeszników otrzyma przykładną karę. I trudno byłoby im się uskarżać, że to niesprawiedliwe, skoro inni uniknęli takiej „chłosty”. Wszyscy zasługujemy na sprawiedliwy wyrok, ale tylko jedno przykładowe pokolenie, zniszczone ogniem Bożego gniewu, posłuży za wieczne ostrzeżenie dla innych, którzy chcieliby się buntować. Jezus zapowiedział, że na elity Izraela tamtych czasów, prześladujące najpierw Jego, a potem Jego naśladowców, spadnie kara za całą krew wylaną począwszy od Abla aż do Zachariasza (Mat. 23:35). Bóg mógł ukarać Kaina, czy też pokolenie judzkiego króla Joasza, który kazał ukamienować Zachariasza (2 Kron. 24:20‑21), ale powstrzymywał swój sprawiedliwy gniew, by tylko na jednym pokoleniu przykładowo zademonstrować, czym grozi występek przeciwko Jego sprawiedliwości i prześladowanie Jego przyjaciół.

Bóg wstrzymywał się z karą także i dlatego, żeby umożliwić świętym rozpoczęcie i dokończenie swej ofiary. Nie wszyscy sprawiedliwi umierają męczeńską śmiercią. Dlatego słuszna jest prawdopodobnie myśl przekazywana przez Kodeks Synaicki w 11 wersecie, w którym dodane są ważne słowa „z nich”: ażby się dopełnili (...) bracia ich, którzy mają być pobici z nich jak oni. Oznacza to, że tak jak nie wszystkie pokolenia muszą ponosić wyjątkową karę z powodu nieustannej brutalności swych przywódców, tak też nie wszyscy święci muszą umierać męczeńską śmiercią. Jednak aż do końca niektórzy wierzący będą mieli przywilej składania ze swego życia takiej właśnie ofiary i dlatego aż do tego czasu nie spada na ludzi kara słusznego Bożego gniewu.

Z pytania: Do kiedy, Panie, (...) nie sądzisz i nie mścisz się wynika, że wcześniejsza aktywność jeźdźców na kolorowych koniach nie była Bożym sądem ani Jego pomstą. Stanowili oni raczej wyraz działania szkodliwych, wyniszczających ideologii, którymi posługiwały się złe władze, co doprowadzało do prześladowań i śmierci świętych. Cała ta nieprawość czeka na Boży osąd i wylanie Jego słusznego gniewu, ale nastąpi to dopiero wtedy, gdy ostatni męczennik zakończy swe ofiarnicze życie.

Żyjemy dzisiaj w takim momencie historii, gdy ogromne obszary świata zostały uwolnione od krwawych konfliktów religijnych. Są jeszcze pojedyncze kraje, w których agresywne religie narodowe prowokują ludzi do prześladowania i zabijania chrześcijan. Obserwując jednak szybki rozwój naszej cywilizacji, śmiało można powiedzieć, że niedaleka jest chwila, kiedy ostatnia ofiara prześladowań zakończy swe życie. Być może będą jeszcze przez jakiś czas żyli na ziemi święci, którzy nie umrą śmiercią męczeńską. Gdy jednak znikną z ziemi ostatnie prześladowania za życie zgodne ze Słowem Bożym i za wydawanie świadectwa, wtedy będziemy mogli być pewni, że bliski jest czas wylania gniewu Boga, który ogniem swej zapalczywości oczyści ziemię od nieprawości i bałwochwalstwa.


Najważniejsze pojęcia i zagadnienia

  1. Dusza to krew, a męczeńska śmierć to śmierć ofiarnicza niektórych, wybranych ludzi, naśladujących Jezusa w noszeniu krzyża. Krew takiej ofiary trafia pod niebiański ołtarz.
  2. Krew chrześcijańskich ofiar woła głośniej niż krew Abla, ale sąd i pomsta za te prześladowania odłożone są aż do czasu, gdy dopełni się ofiara wielkiego Pomazańca – Jezusa i Jego Kościoła.
  3. Bóg nie okazuje swego gniewu często i doraźnie, gdy ludzie dopuszczają się zbiorowych szaleństw i zbrodni. Ukarze On łącznie całą ludzkość za wszystkie występki, a zwłaszcza za prześladowanie świętych, w jednym wielkim porywie gniewu, by ukazać moc swej sprawiedliwości i dać przykład, co może spotkać odstępców, gdyby znów zechcieli odłączyć się od Jego miłości.

W następnym odcinku: Ukrywanie się w jaskiniach – czyli strach przed gniewem Boga i Baranka



© | ePatmos.pl